Najnowsze wpisy


lip 06 2003 wczoraj
Komentarze: 0

Wystarczyl sms... 18 zlot u Marka, odwiedziny szarej masy u Hard corea aka Xiedza Slawka(spontanicza decyzja 7 leciutko podpitych glówek), potem korzenie, Heineken, burzujska wisniówka, deszcz deszcz deszcz do potegi ntej ;P... wszedobylskie zdjecia z nokii Królika... przypadkowo spotkanie ToiToi' e, kiczowate zaczepki i lepkie spojrzenia barmana(ustronne miejsce stalo w jednym z "ogródków piwnych" )... deszcz... autobusy na gape... Zielony rynek... chwilowe rozdzielenie, spowodowane spotkanymi przypadkowo znajomymi "brudaskami"(gwoli przypomnienia: to wszystko , co dzialo sie do tej pory odbywalo sie w gronie NORMALNYCH, ale lekko szurnietych znajomych ze... szkoly) Raz Dwa Trzy... pogo... Perfect... pogo... i szrama na moim prawym przedramieniu ... i bolacy kark... pózniej  tradycyjny pokaz sztucznych ogni... stalismy wszyscy przytuleni do siebie ... do domu dobilam o 1wszej

 

 

Mmmmmm jaki zapach... pieczone miesko...

 

UaaaAAAA

 

ziewam i wyciagam sie na krzesle...

 

zaraz 14ta????!!!!

Ok. bez odbioru... ide sie ubrac... a moze nie? Zostane w sexownie przezroczystej pomaranczowej koszulce

judith : :
lip 05 2003 I can't say what I want to
Komentarze: 1

ostatnie dni? niewypalony koncert jazzowy, chleb ze smalcem, jedzony z Makiem, Anka, L. i jakim[ kim[ (Tomek? Pawel? z charakterystycznymi blond piórami), rozmowy z ludzmi z kilku naszych zespolow (hehe szczególne pozdrowienia dla Siwego od sprzetu i bebniarza z SOSO),przesiadywanie na dolach razem z ... wiadomo kim... ostatnio spdzamy ze soba chyba zbyt wiele czasu...zbyt wiele, a zarazem tak malo, 12ego nasze drogi sie rozejda... heh fuckin!Parents! przeciez do cholery jestem juz dorosla!! ehhh slow mi brakuje... wg nich o facecie powinnam myslec dopiero po ukonczeniu studiow... ojjjj nevermind, do pazdziernika pozostalo juz niewiele czasu...

a ja chc by z Tob 24/24 i co z tego, e chc, póki mieszkam ze starszymi mam si im podporzadkowac...

 

 

 

There's a shadow just behind me,
shrouding every breath I take,
making every promise empty,
pointing every finger at me.
Waiting like a stalking butler
who upon the finger rests.
Murder now the path called "must we"
just before the son has come.

a zaraz potem

I can't say what I want to,
even if I'm not serious.
Things like....
"Fuck yourself,
kill yourself,
you piece of shit."

People tell me what to say,
what to think ,
and what to play...

I say...
"Go fuck yourself,
you piece of shit.
Why don't you go kill yourself?"

Just kidding.

 

Maynard znów przezarl mnie.. na wylot

judith : :
lip 02 2003 deszcz
Komentarze: 0

A dziś mam tyle wątpliwości, że to nie to, że to nie Ty... że.... oj przejdzie... a jeśli ja nie wytrzymam tam na studiach? Yhhh teraz powinnam być w olsztynskim Kortowie, na lawce w parku, albo na “górce”, razem z Rudym, Ruskim, Karolcią, Mariuszem, Justą, Weterynarzem i Lukaszem W.... ludzie których znałam zaledwie tydzień, 24h x 7, ludzie którzy sprawili, że znowu jestem optymistycznym beztroskim stworkiem... których być może spotkam dopiero w październiku... buuuuuuu:((... może znów zgramy się w taką samą szurniętą ekipę...

 

Heh i kto tu jest niewierny, kto zachłystuje się nowym światem, ludzmi? Ja... ja i tylko ja ... ojj niewazne... cos mi rozplątało zwoje mózgowe i myślę nie w tym kierunku co trzeba...

..dziś było nam tak nijako, siedzielismy na dwóch brzegach lóżka, tak daleko od siebie, unikając spojrzeń.. co się dzieje?

 

 

ps.chcialam deszczu... to mam ulewe... cieknie nam z sufitow...  hehe ciekawy widok.. co kilka krokow micha... i kap kap kap... odglosy świdrujące dziury w mozgoczaszce...

judith : :
lip 01 2003 roztopiona
Komentarze: 0

nucę jak opętana ...

zasnąl rozum pogrzebany
pochowane leży cialo
ja plywam w oceanie moich marzeń

taniec już rozpocząl się
rozkolysane myśli w głowie
zapomnialam już o wszystkim
nie wiem co od śmierci życie dzieli

ratuj mnie
bym rozumu nie stracil
powiedz, że to nie sen
tonę w pożądaniu
zabierz mnie gdzieś
powtarzaj jeszcze raz
to tak wspaniale boli...

bosymi stopami wydeptuję ścieżki w bialym dywanie... blądzę z kąta w kąt, z pokoju do pokoju, odbijam się od ścian i sufitów...  duszno i gorąco... lepki pot splywa po obciągniętym skórą kręgoslupie... nawet w skórze jest mi za goraco.. najchętniej zdarlabym ja z siebie i paradowala z nagimi mięśniami...

 

przeglądam prace Beksińskiego, powietrze drga od glosu Maynarda... naturalistycznie, turpistycznie... ta pogoda źle na mnie wplywa.. stanowczo

 

judith : :
cze 28 2003 i tylko placz... cichy, bezszelestny
Komentarze: 0

Nie potrafię się skupić... na czymkolwiek... dziadku?! Kocham Cię, wierzę w Ciebie, proszę, bądź silny, przezwycięż śmierć, pokaz, że potrafisz!!! pieprzone zakrzepy, sztuczne aorty, migotanie serca... gdy wydaje się, że już wszystko będzie dobrze, gdy szanse na zycie dosięgają stuprocentowości, nagle nadciąga krach... nie wiem? kara Boska? czy Ten Ktoś na górze naprawdę jest taki zośliwy?.. teraz nie ma już szans.. toczy się walka z czasem, nastąpilo odliczanie i nasluchiwanie kroków smierci...

nie ma juz wiary i nadziei, pozostal pacz... cichy bezszelestny...

 

 

nie wyobrazam sobie, że to już koniec, że odchodzisz... na zawsze.. nie TY???! cholera!! ktos kto byl ostoją spokoju, sojusznikiem, pocieszycielem, pewnego rodzaju demiurgiem, który kreowal klimat naszej rodziny... tak nagle niespodziewanie odchodzi.. a my patrzymy jak umiera... jak z minuty na minutę coraz bardziej zapada się i gasnie...

placzę, nie potrafię się powstrzymać... jestem zbyt mocno związana uczuciowo, by tak po prostu przejsc obok tego wszystkiego, tej calej tragedii.

judith : :