Archiwum czerwiec 2003


cze 28 2003 i tylko placz... cichy, bezszelestny
Komentarze: 0

Nie potrafię się skupić... na czymkolwiek... dziadku?! Kocham Cię, wierzę w Ciebie, proszę, bądź silny, przezwycięż śmierć, pokaz, że potrafisz!!! pieprzone zakrzepy, sztuczne aorty, migotanie serca... gdy wydaje się, że już wszystko będzie dobrze, gdy szanse na zycie dosięgają stuprocentowości, nagle nadciąga krach... nie wiem? kara Boska? czy Ten Ktoś na górze naprawdę jest taki zośliwy?.. teraz nie ma już szans.. toczy się walka z czasem, nastąpilo odliczanie i nasluchiwanie kroków smierci...

nie ma juz wiary i nadziei, pozostal pacz... cichy bezszelestny...

 

 

nie wyobrazam sobie, że to już koniec, że odchodzisz... na zawsze.. nie TY???! cholera!! ktos kto byl ostoją spokoju, sojusznikiem, pocieszycielem, pewnego rodzaju demiurgiem, który kreowal klimat naszej rodziny... tak nagle niespodziewanie odchodzi.. a my patrzymy jak umiera... jak z minuty na minutę coraz bardziej zapada się i gasnie...

placzę, nie potrafię się powstrzymać... jestem zbyt mocno związana uczuciowo, by tak po prostu przejsc obok tego wszystkiego, tej calej tragedii.

judith : :
cze 27 2003 no i jak?
Komentarze: 2

i co teraz? czy nie lepiej zostawić przyjaźń? nie rozdzielać milości 200ma kilometrami? heh oboje chcemy byc znowu razem... chcemy dać sobie drugą szansę... ale...

 

i co qrde z tego, że tam gdzie będę studiować poznam nowych ciekawych ludzi(juz poznaam), że być może tam się w kimś zakocham...?? a może nie? a może ja wasnie chcę Ciebie? Uhmm moje rozterki do potęgi n-tej... musimy to wszystko jeszcze raz dokladnie przedyskutować...

 

ok wlaśnie  dzwoni domofonem... jeśli między nami będzie tylko przyjaźń, też będę się cieszyla :))))) jak gUpia;) uaaah odzyskuję optymizm.. tylko  damnation Opetha nie pasuje, idę otworzę drzwi i zmienię muzykę.

judith : :
cze 26 2003 dramatycznie?
Komentarze: 3

..może i dramatycznie, ale jak tu zacząć optymistycznie, gdy po otwarciu powiek widzę zaplakane w dodatku szare i brudne miasto, po ulicach którego krążą zamyśleni, samotni w tlumie ludzie...

no tak.. ale przecież mamy już wakacje... niektórzy już ich nie mają ;), albo są zmuszeni (dobrowolnie) do dziobania do nadchodzących egzaminów...

egzaminy (hehe idę dziwnym tokiem skojazeniowym) ... i tydzien stresów i paniki, oczekiwania, na list wiadomości zlego i dobrego, czy dostalam się z konkursu świadectw i mogę olać egzaminy na drugi kierunek, czy tez nie...

oj ale nie tragizujmy ;) slońce wypelzo wlasnie leniwie zza chmur, mogę zbierac manatki i pędzić na plac do Lukasza*

 

* Lukasz... ktos, kto kiedys byl mi bardzo bardzo bardzo bliski, kogo stracilam przez lekkomyslnosc i glupte, ktos kto  wybaczyl mi moje fanaberie i po 7 mcach niedawania zadnych znakow zycia, postanowil sie ze mna spotkac (spotkanie no 2) i wspolnie wyjasnic wszystkie nieporozumienia... heh juz wiele wyjasnilismy ...

.. gdyby nie powracające mimo wszystko wspomnienia...  które nie dawaly zapomniec

judith : :
cze 25 2003 przebudzenie
Komentarze: 1

Otwieram oczy... budzę się  w zupenie nowym nieznanym miejscu. być może tutaj rozpocznę od nowa dotychczasową wegetację... może zapię pierwszy oddech i nabiorę si do zycia

judith : :